Zajmujemy się odzyskiwaniem danych po atakach ransomware od 2016 i przez te 6 lat widzieliśmy mnóstwo ciekawych przypadków. Niestety wiele poradników podpowiada mniej lub bardziej drogie techniki ochrony, na które małych firm po prostu nie stać.
Tak prosto, że czasem aż ciężko uwierzyć. W tym, wydawać by się mogło, zamkniętym systemie, niemal każdym aspektem bezpieczeństwa da się sterować poprzez jakieś API – tak aby każdy aspekt mógł być punktowo wyłączony i obsłużony przez komercyjne oprogramowanie antywirusowe.
Niedawno pisaliśmy o Windows Defenderze, którego wirusy potrafią bardzo prosto wyłączyć. Ale jak zdobyć prawa administratora, niezbędne do wykonania opisanych tam kroków? Dzisiaj przyjrzymy się bardzo prostej technice opartej o generowane ad hoc skrypty VBS.
Większość ludzi myśli o bezpieczeństwie IT przez pryzmat komputerów, serwerów, czy sprzętu sieciowego, jednak bardzo często ignoruje urządzenia takie jak drukarki czy skanery. Miało to sens 20 lat temu, gdy takie urządzenia były w pełni pasywne i jedynym ryzykiem była możliwość przypadkowego zostawienia wydrukowanej kartki w niewłaściwym miejscu. Dzisiaj jednak możliwości takiego sprzętu są zupełnie inne.
W czwartej części cyklu rozwiniemy temat zaczęty w częściach pierwszej i trzeciej, czyli ukrywanie swoich aktywności do czasu zakończenia działań – a więc do momentu, gdy program ukończy szyfrowanie wszystkich możliwych danych i będzie gotów zaprezentować użytkownikowi stosowny komunikat.
Panuje dość powszechna opinia, że system Windows nie jest systemem bezpiecznym. Czy jest ona zgodna z prawdą i nadal aktualna? I czy da się skutecznie zabezpieczyć Windows?