728 x 90

Rozbierz sobie koleżankę, to prostsze niż kiedykolwiek wcześniej!

Rozbierz sobie koleżankę, to prostsze niż kiedykolwiek wcześniej!

Prawie każdy chłopak w wieku szkolnym marzył o tym, aby obejrzeć nago koleżankę z klasy (lub innego miejsca), która mu się akurat podobała. Najczęściej bez skutku. Czyżby takie marzenia właśnie zaczęły się spełniać?

Jeśli czytałeś już o technologii DeepFake/DeepNude i wydawało Ci się, że filmik z ożywionym Hitlerem i Stalinem jest jej szczytowym osiągnięciem – wiedz, że tak naprawdę to dopiero początek…

Rosja to stan umysłu…

Telegram jest jednym z najpopularniejszych komunikatorów na świecie. Kilka miesięcy temu Rosjanie stworzyli bota właśnie dla tego komunikatora, działającego w bardzo specyficzny sposób: przerabiał on wszystkie otrzymywane zdjęcia kobiet w taki sposób, aby wyglądały na nagie. Wystarczyło po prostu wysłać do niego odpowiednią fotografię – dosłownie jedną fotografię z widokiem twarzy, aby po chwili dostać wersję przerobioną, oczywiście całkowicie automatycznie.

Co ciekawe, usługę taką oficjalnie reklamowano w rosyjskim portalu społecznościowym VK, będącym czymś pomiędzy Facebookiem, a działającą niegdyś w Polsce Naszą Klasą.

Fakty

Co wiadomo nt. jej popularności:

  • skorzystało z niej co najmniej 101 080 osób, w tym 70% z Rosji i innych krajów byłego ZSRR
  • przerobiono co najmniej 104 852 zdjęć
  • 70% zdjęć to osoby prywatne (np. wspomniane koleżanki, w tym niepełnoletnie), tylko 30% to celebryci

Ten ostatni fakt totalnie wyłamuje się z dotychczasowych trendów światowych dot. DeepFake – powstaje pytanie, czy powodem przełamania trendu „celebryckiego” jest łatwość pozyskania materiału (jedno zdjęcie, a nie kilkaset, jak na początku istnienia tej technologii), czy może jest to po prostu specyfika rosyjska? Odpowiedź z pewnością poznamy w kolejnych latach i kolejnych odsłonach tej technologii…

Co ciekawe, autorzy wymyślili też metodę monetyzacji swojej usługi: zdjęcia przerabiane za darmo zawierały znak wodny – można go było usunąć za ok. 1.5 dolara, co wydaje się ceną skrojoną w sam raz na możliwości przeciętnego ucznia.

Co dalej?

O sprawie po raz pierwszy napisała firma Sensity (tu znajdziecie bezpośredni link do raportu nie wymagający rejestracji).

Sprawa wydaje się być mocno rozwojowa, więc całkiem możliwe, że niedługo dowiemy się więcej. Z pewnością zaś w kolejnych latach będziemy też zaskakiwani coraz nowszymi pomysłami na użycie tej, zarazem coraz bardziej dopracowywanej, technologii.